BIO

Poznaj moją historię, która zaczyna się od pierwszego cyfrowego aparatu, a prowadzi przez lata pełne pasji, eksperymentów i nieustannego rozwoju w świecie grafiki komputerowej.

Była to Konica Minolta Z3, z matrycą CCD o rozdzielczości 4 megapikseli – dzisiaj te parametry mogą wydawać się archaiczne, ale wtedy dla mnie były odkryciem. Aparat ten posiadał 12-krotny zoom optyczny i system stabilizacji obrazu, co stanowiło dla mnie rewolucję.

Wszystkie zdjęcia można było zapisywać na karcie SD, którą łatwo podłączało się do komputera – coś, co dzisiaj jest oczywistością, wtedy było dla mnie czymś niesamowitym. Aparat stał się moim nieodłącznym towarzyszem, podobnie jak wcześniej spodnie baggy czy walkman starszego brata.

„Był ze mną wszędzie, do tego stopnia, że nosiłem na ręce niebieską opaskę, aby go przypadkiem nie upuścić – koledzy śmiali się ze mnie, że chodzę z nią jak z modnym dodatkiem.”

Po kilku miesiącach intensywnego robienia zdjęć zdałem sobie sprawę, że nie wszystkie efekty mogę osiągnąć wyłącznie za pomocą aparatu. Zacząłem więc poszukiwać narzędzi do edycji obrazów, co zaprowadziło mnie do „darmowej” wersji Photoshopa – jeśli dobrze pamiętam, była to wersja 7.0, co pokazuje, jak dawno to było. To był prawdziwy przełom w mojej przygodzie z grafiką.

Początkowo moje prace były bardzo proste – zmiana kolorów, rozmazywanie tła czy korekcja kolorów, co dziś można zrobić jednym kliknięciem w Lightroomie. Wtedy jednak każda zmiana zajmowała pół nocy, co często skutkowało tym, że niewyspany szukałem kolejnych inspiracji do edycji już w drodze do szkoły. Dodawałem napisy, przerabiałem stare furtki na wejścia do piekieł, a nawet dodawałem płomienie do smyczy przyjaciela – wszystko to metodą prób i błędów, bez żadnych tutoriali, bo YouTube jeszcze nie istniał.

Z perspektywy czasu widzę, że tamte grafiki były dalekie od doskonałości, ale w pierwszej dekadzie XXI wieku standardy piękna w grafice były inne.


Niestety, wszystkie moje prace i zdjęcia z tego okresu trzymałem na jednym dysku, co okazało się fatalnym błędem. Nauczyłem się wtedy dwóch ważnych rzeczy: jedna kopia zapasowa to za mało, a dyski HDD nie są tak trwałe, jak mogłoby się wydawać.

W wyniku niefortunnego zrządzenia losu, kilka lat mojej pracy zniknęło na zawsze.”

Było to tym bardziej bolesne, że jestem osobą, która łatwo angażuje się w nowe zainteresowania. Gdy odkryłem program Fruity Loops, codziennie tworzyłem przynajmniej jeden utwór. Kiedy wciągnęły mnie książki, czytałem je bez przerwy, nawet na ulicy. Marzyłem o napisaniu kryminału, ale kiedy Jo Nesbo w jednej ze swoich książek opisał sposób na ukrycie zwłok, który sam wcześniej wymyśliłem, porzuciłem ten pomysł. Moja „kariera” muzyczna zakończyła się, gdy kupiłem gitarę i odkryłem, że moje palce nie potrafią utrzymać jednej struny. Kariera sportowca? Nawet o niej nie myślałem.

Mimo to, nie poddałem się i konsekwentnie rozwijałem swoje umiejętności w zakresie grafiki komputerowej. Z czasem zacząłem eksplorować nowe obszary – grafikę wektorową, podstawy HTML i CSS, choć wtedy uznałem, że te technologie będą stopniowo wypierane przez systemy CMS, takie jak Joomla, która wtedy dominowała na rynku. Montowałem teledyski z bajek i anime w Windows Movie Maker – tak, był to program, który kiedyś był standardem w systemach Windows, obok Painta. Wszystko to traktowałem jako zabawę po szkole.

Minęło sporo czasu, zanim zacząłem realizować pierwsze większe projekty. Udało mi się zdobyć i zrealizować kilka zleceń, a nawet na tym zarobić. Chodząc po mieście lub przeglądając Internet, coraz częściej dostrzegałem prace zawodowych grafików i myślałem już nie tylko „ja też tak potrafię”, ale „mógłbym to zrobić lepiej”. Przełomowym momentem była praca w sieci sklepów POWERPLAY oraz w małej agencji reklamowej, gdzie nauczyłem się o takich rzeczach jak spady, DPI, DPT, czy różnice między RGB a CMYK. Dowiedziałem się, jak ważne jest dokładne przygotowanie plików do druku zgodnie z wytycznymi drukarni. Wygrałem jakiś konkurs, do którego zgłosił mnie znajomy i coraz częściej wykonywałem projekty komercyjne.

Dziś staram się nadążać za trendami, dlatego korzystam z najnowszego Photoshopa, eksploruję możliwości sztucznej inteligencji, zwłaszcza narzędzi od OpenAI, oraz śledzę prace największych w branży. W wolnym czasie lubię uczyć się nowych rzeczy związanych z grafiką. Miałem krótki epizod z Blenderem i grafiką 3D, ale przez wrodzony brak talentu jest to dla mnie bardzo trudne. Dlatego staram się poszerzać swoje umiejętności w dziedzinie 2D. Kupiłem nawet prosty grawer laserowy, aby nauczyć się CNC, a w bliżej nie określonej przyszłości planuję rozszerzyć swoje umiejętności o sublimację.

Czas wolny poza komputerem staram się spędzać z dzieckiem – chociaż z wiekiem coraz częściej jest to wspólne granie w gry komputerowe, które również są moją pasją. Jednym z niespełnionych marzeń, które wciąż czeka na realizację, jest stworzenie własnej gry. Chcę, aby moja pasja stała się także moją główną pracą, dlatego właśnie czytasz ten tekst. Być może ja potrzebuję Ciebie, a być może Ty mnie… W każdym razie, jak zawsze, zapraszam do kontaktu.